Tu będą śpiewane piosenki, ale bez zatęchłych strojów ludowych, bez strojnych falban. Tu będzie prowadzona opowieść, która nie da się wcisnąć w cepeliowskie ramy ani sprzedać na straganie ekorękodzieła. Tu będzie zgłębiana kwestia chłopskiej i postchłopskiej tożsamości. Tu będą zmagania z traumą klasową, jakich w polskiej poezji najnowszej nie zaznano. Tu będą gadane i słuchane świadectwa istot, które – uwikłane w mechanizmy podległości – często głosu nie mają. Tu refleksja feministyczna połączy się z ekopoetycką – i obie zmierzą się z groźbą skapitalizowania opowieści. Debiut Antoniny Tosiek – tom wielokrotnego oporu, storytelling na nasze czasy.
Ciało „dyciowego” wiersza znowu straceńczo tańczy przed czytelnikami. Tańczy ciało prywatne – bolące, chore, słabe, rozedrgane między pragnieniami a ograniczeniami. Ciało, które wybija – stopami, synkopami, perseweracjami – poetycki rytm nawet wtedy (lub zwłaszcza wtedy), gdy nie domaga głowa, a „antyświryna” zaciemnia wyrazistość. Na pograniczu rozumu i szaleństwa tańczy też poetyckie ciało publiczne: uwikłane w społeczeństwo i historię, targane sprzecznościami, schizofrenicznie rozrywanena scenie pamięci między polskością a ukraińskością. I znowu schodzące się, godzące, scalone – w niepowtarzalnym idiomie poezji Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego.
Zbiór złożony z najważniejszych w dorobku Williama Blake’a Pieśni niewinności oraz Pieśni doświadczenia i uzupełniony o nieznaną dotąd prozę Wyspa na Księżycu ukazuje autora jako jednego z pierwszych diagnostów słabości nowoczesnej cywilizacji. Z tekstów pisanych na przełomie XVIII i XIX wyłania się obraz świata niebywale podobnego do współczesnego, w którym zysk i skarlała polityka zawładnęły ludzkimi umysłami, a jednostka praktykuje wolność jedynie w sferze marnej rozrywki. Summa poetycka genialnego angielskiego wizjonera w arcydzielnym przekładzie jego najlepszego interpretatora – Tadeusza Sławka.
Obszerny wybór tekstów jednego z najwybitniejszych żyjących poetów czeskich z wnikliwym posłowiem tłumacza Leszka Engelkinga. Poezja Wernischa – żywiołowa, rozbuchana wyobraźniowo i językowo, gotowa do improwizacji, plebejska i młodzieńczo prowokacyjna – jest zarazem poezją kultury: roi się w niej od aluzji literackich i plastycznych, parodii, pastiszów i innych „przekradów”. Tom rozpoczyna się kilkoma poetyckimi „końcami świata”, a później napięcie tylko rośnie. Jednak apokaliptyczna rzeczywistość według Wernischa to spektakl raczej buffo, krojony na modłę karnawału czy kukiełkowychwygłupów – świat widziany „na odwyrtkę”, odbity w sowizdrzałowym zwierciadle, a przez to bliższy czytelnikowi, bardziej ludzki.
Nowa Huta, lata 50. Tu powstaje kombinat-kolos i miasto-labirynt. Wykuwa się tu także nowy człowiek – produkt nieudany i popsuty. Wielowątkowa opowieść jest snuta właśnie przez nowych ludzi, takich jak prorok czytający z wielkopiecowych oparów, zjadaczka arszeniku, sobowtórka czy człowiek bez twarzy. Kiedy w ich losy wkracza niejaki doktor Szpigiel, wraz z nim pojawia się zamęt. Debiutancka powieść Elżbiety Łapczyńskiej odsłania świat dziwności, kopniętej metafizyki, ale i do bólu realnej cielesności oraz brutalności pracy.
Antologia zbierająca wszystkie groteskowe oraz purnonsensowe opowiadania, wierszyki i rysunki Johna Lennona w jednej publikacji w kongenialnym tłumaczeniu Filipa Łobodzińskiego. Na kolejną po prozach Boba Dylana i Nicka Cave'a oraz tomach Laurie Anderson i Patti Smith „rockandrollową" książkę w Biurze Literackim składają się trzy zbiory tekstów założyciela najsłynniejszego zespołu muzycznego w dziejach – „John Lennon in His Own Write" (1964), „A Spaniard in the Works" (1965) i opublikowane pośmiertnie „Skywriting by Word of Mouth". W „Przestworzonych rzeczach" dochodzi do głosu absurdalne, niekiedy czarne poczucie humoru, a zabawa językiem graniczy z prestidigitatorstwem. Lennon tworzy neologizmy z łatwością oddychania, żeniąc wyrazy, szatkując je jak warzywa na zupę, wyginając i odbijając w krzywym lustrze. Poszczególne teksty zdradzają otrzaskanie autora zarówno w klasyce brytyjskiego absurdu, jak i twórczości mistrzów pokroju T.S. Eliota czy L. Carrolla. Wszystkie aluzje do brytyjskiego czy amerykańskiego życia pozostały sobą, a poza tym mamy tu lot kuli w bilardzie elektrycznym po zakamarkach języka, wyobraźni i nadrealnej wrażliwości. Reguły gramatyki i ortografii mają wolne. Czytanie na głos grozi sierścią lub szlachectwem.
Trzeci tom Dzieł zebranych Tymoteusza Karpowicza obejmuje Słoje zadrzewne (1999). Poemat, określany przez autora "dziełem życia", powstawał aż przez dziesięć lat, głównie ze względu na zmagania z chorobą żony i własną. To swoista summa życiowa wykreowana cierpieniem realnym (chorobą) i gorączkowo romantycznym (mit artysty Prometeusza).
Kim jest druga osoba? Czy to ukochany, czy przeciwnik? Towarzysz – czy ten, kto odszedł? Czy to ktoś należący do mniejszości, szukający schronienia? Albo agresor chcący zaanektować przestrzeń i zaatakować gospodarza? A może to dziecko? W debiutanckim tomie Katarzyna Szaulińska pyta o granice jednostki, pokazuje różne aspekty relacji między dwoma obiektami – lustrzane odbijanie, przenikanie pod powierzchnię, zniekształcanie obrazu, stopienie. Podejmuje też namysł nad tym, skąd pochodzimy i na ile jesteśmy odrębni, a na ile składamy się z części dziedziczonych jak mitochondria od naszych matek i wszystkich, którzy mieli na nas wpływ. Ta poezja wlewa się w czytelnika powodzią skojarzeń i nie pozwala zachować dystansu. Pierwsza i druga osoba w lekturze tomu zlewają się w jedno.
Komplet książek Podgórnik oraz siedemnaście premierowych tekstów. Osobista opowieść o rzeczach oczywistych. Wyraz tęsknoty za prostotą spraw, ludzkich relacji i miłości. Próba odpowiedzi na pytanie, jak i pod jakim wpływem będą się kształtować - załamywać lub umacniać - nasze strategie obrony przed nieznanym.
Książka, która zabiera nas w kosmos i funduje nam mało optymistyczną przyszłość. W swoim drugim tomie laureat Silesiusa 2017 sampluje naukę z popkulturą, pokoleniowy rap miksuje z żargonem programistów, a hard sci-fi przełamuje tradycyjną frazą Miłosza (lub nawet Kochanowskiego). W posthumanistycznej wizji Jurczaka mrugają litościwie lampki ledowe i diody routerów, nad głowami podmiotów rozbitych na bajty latają drony, a wszystko zostaje wessane przez logikę algorytmów i obklejone przez „cichy, bezradny plastik". To probabilistyczne proroctwo spełnia się tu i teraz – przyjmujesz zakład?
Antologia 132 poetyckich przekładów „Ojca Założyciela współczesnej piosenki z ważkim tekstem”. Pierwsza tak obszerna prezentacja twórczości laureata literackiej Nagrody Nobla 2016 w Polsce, uzupełniona brawurowymi komentarzami, pozwalającymi wejść w świat tej wielokontekstowej, zakorzenionej w różnych tradycjach, rozbrzmiewającej licznymi głosami poezji. Tworzona przez Filipa Łobodzińskiego przez blisko czterdzieści lat książka to swoisty hołd dla wielkiej postaci światowej kultury, która na dobre odmieniła współczesną, nie tylko anglojęzyczną poezję.
Wybór obejmuje najważniejsze teksty prozatorskie Elizabeth Bishop, które ukazały się w formie książkowej dopiero po jej śmierci i stanowią istotne dopełnienie jej twórczości poetyckiej. Bohaterów tych imponujących klarownością opowiadań i szkiców łączy poczucie wyobcowania, ale też umiejętność intensywnego doświadczania dziwności świata. W swych autobiograficznych wspomnieniach autorka rozprawia się – o wiele bardziej otwarcie niż w wierszach – z demonami przeszłości, ale też okazuje się uważną, wyczuloną na detal obserwatorką pejzaży, zdarzeń, ludzi i ich dzieł. I choć ostatecznie to poezja uczyniła Bishop jedną z najważniejszych amerykańskich autorek XX wieku, to w pisanych przez nią w ciągu czterech dekad prozach odnajdziemy zapis nie mniej fascynujących literackich światów.
Futurologiczna wizja ludzkiej społeczności, która wykorzystawszy własną planetę, zabiera się za kolonizację kosmosu, ale również tam znajduje jedynie samą siebie – zrozpaczoną i samotną. Edytor tekstu Adamowicz niemal automatycznie, w onirycznym zacięciu,wypluwa z siebie oznaki zbliżającej się katastrofy. Nebula – czuła jak kursor, aktualna jak mem i bezwzględna jak proroctwo – błądzi między planetami, podsłuchuje Gagarina, Muska i Małego Księcia, a potem z węzełków pisma kipu splata prześmiewczy lament po ludzkości.
Wiersze, w których nie mówi autor, ale które mówią – a czasem krzyczą – autorem, poza jego wolą i świadomością. Wiersze nieprzynależne do żadnej ze schludnych tradycji literackich – raczej wyciosane z lasu, wyszarpane z wnyków, wydobyte z gardeł zwierząt. 25 poetyckich aktów oporu, wzniecających zarazem wojnę i pieśń: wojenną pieśń lisów, saren, kretów, biedronek, a między nimi ludzi, tych najmniejszych ze wszystkich stworzeń.
Zbiór blisko pięćdziesięciu wierszy jednej z najwybitniejszych, a zarazem najbardziej tajemniczych poetek światowej literatury. Za wybór i przekład odpowiedzialny jest śląski eseista i tłumacz Tadeusz Sławek. Dzięki jego tłumaczeniu pozornie nieskomplikowane, kunsztowne utwory XIX-wiecznej poetki zadziwiają swą nowoczesnością oraz intelektualną głębią, która ujawnia się w specyficznie ujmowanych pojęciach i błyskotliwych paradoksach. Duet Dickinson–Sławek należy do najszczęśliwszych mariaży, jakie można sobie na niepewnym gruncie tej niepowtarzalnej poezji wyobrazić.
Gdyby ktoś pytał o twórcę, który w ostatnim ćwierćwieczu pisał o poezji najbardziej gorliwie i dociekliwie, wielu czytelników odpowiedziałoby: to Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki. Nikt nie sprawdzał jej granic – na samym sobie, po kres, śmieszność i obłęd – równie dotkliwie jak „Dyciu”. Nikt nie demaskował zbrukania poetów równie brutalnie i nikt z podobną delikatnością nie odsłaniał czystości samej poezji. W wybranych przez autora 25 wierszach dochodzi też do innych obnażeń: język dociera do ciemności matczynej schizofrenii, do rozszczepienia zaznaczającego historię narodów (ukraińskiego i polskiego) oraz konkretnych rodzin, do szczeliny, gdzie nic nie można ukryć i pozostaje tylko bezradność. To właśnie tam – jak pokazuje przejmujący zbiór Dyckiego – „kończą się możliwości/ i zaczyna opowieść”.
Debiutancka książka Trojanowskiego to poetycki loop o miejscach. Mieszkańcy jego wierszy próbują opuszczać swoje rdzenne dzielnice, ale ścieżki (muzyczne?) zwijają się w pętle, fugi okazują się rondami, a gorączkowe ucieczki kończą się w punkcie wyjścia – gdzieś we wrocławskim „moim Winnipeg”. To wiersze śniące, ale śniące w języku, tętniące niespokojnym rytmem, rozwibrowane erotyką gramatyki, która pozwala pochwycić relacje intymne na gorącym uczynku polityczności. Usłyszawszy „ścieżkę wojenną wszystkich ze wszystkimi”, Trojanowski przełożył ją na oryginalny liryczny soundtrack. Kolejny mocny debiut w najmłodszej poezji polskiej.
Książka o wysiedleńcach, zakorzeniona w łemkowskim doświadczeniu rodzinnym samej autorki. Wsłuchujemy się w zagłuszane głosy krzywdzonych kobiet, podglądamy je, gdy zanurzają się w potokach pozostawionych na utraconej ziemi. Towarzyszymy też mężczyznom, którzy głęboki lej wspomnień zalewają księżycówką, a przemoc doznaną przez siebie powtarzają, zadając ją innym. Zapisane w wierszach łemkowskie opowieści zostają uzupełnione wykonanymi na ziemiach pogranicza fotografiami autorki, dla której beskidzki krajobraz wciąż jest naznaczony rodzinną raną i traumą.
„Krótki kurs poezji anglojęzycznej ostatnich dziesięcioleci” obejmujący twórczość blisko czterdziestu autorów, w tym takich poetów jak: Simon Armitage, Leonard Cohen, James Fenton, Lavinia Greenlaw, Seamus Heaney, Jackie Kay, Philip Larkin, Malcolm Lowry, Hugh MacDiarmid, Paula Meehan, Nuala Ní Dhomhnaill, Brian Patten, Craig Raine, Christopher Reid, Charles Simic, Raymond Souster, Charles Tomlinson i Derek Walcott, a także podsumowanie trzydziestu lat pracy przekładowej autora Jerzego Jarniewicza.
Wydanie książki dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.
Prawdziwość, bohaterskość i życie (zawarte w tytule tomu) to pojęcia, z którymi Rafał Wojaczek nieustannie się wadził. „Nieskruszona miłość” ojczyzny, uprawiana w codziennym doświadczeniu, z dala od inteligenckiej ironii pokolenia Nowej Fali, do której poeta należał jedynie rocznikowo, nigdy tożsamościowo – oto rozpisywane w tym zbiorze bohaterstwo. Życie – spętane lękami i obsesjami, zaciskające się w pętlę mowy wiązanej – domknięte puentą zbyt szybko, w pół słowa. Wreszcie prawda, którą okazuje się ostatecznie sama poezja – poezja Wojaczka, który do dziś nie ma sobie równych wśród naśladowców i wiernych sukcesorów.
Tom dedykowany „Nikomu, innemu” to niezwykle precyzyjnie skonstruowane literackie oratorium złożone z 1137 dystychów. Taka właśnie była szacowana liczba ofiar katastrofy, która w 2013 roku miała miejsce w Bangladeszu. Wskutek zawalenia się budynku Rana Plaza, gdzie mieściły się fabryki odzieży, zginęli pracownicy szyjący ubrania znanych marek odzieżowych z całego świata. Każdej z ofiar Góra poświęca dystych, ponieważ śmierć nigdy nie jest jednostkowa – dotyka również bliskich ofiar. Liczba osób poszkodowanych jest więc przynajmniej jeszcze raz tak duża jak liczba tych, którzy ponieśli śmierć.