Bliska autorowi forma poematu powraca w pełnym rozkwicie. Poetycka kamera, przesuwając się stołecznymi ulicami, rejestruje nieubłagalną pracę czasu, splata ze sobą wzniosłość, wzruszenie i kicz, utrwala na taśmie kadry, które nie zmieściły się w kanonicznych scenariuszach. Jak pisze sam autor: „To jest piosenka na zimę, to jest piosenka na nieszczęśliwą miłość, to jest piosenka niosąca się w środku nocy przez grudniową Warszawę. Czarna płyta, na kościach, ale o sercu”.
Intensywne i nieraz mroczne społeczne emocje, zaskakujące światłych tego świata (bo wiążą się jak nie z wyborami politycznymi, to z piłką nożną) nie biorą się, wbrew neoliberałom i marksistom, jedynie z przyczyn ekonomicznych. Źródło tego, że ktoś jest „sercem Polak”, nawet jeśli czymkolwiek innym „świata obywatel”, jest zbyt mocne, by mogło bić jedynie w głowie czy w portfelu. Osadzona w historycznych resentymentach, wojennych tragediach, religijnej tradycji i romantycznej edukacji polska emocjonalność ukazuje się w Sercu Chopina stopniowo.